I will never sleep, cause sleep is the cousin of death.

Piątek był prawdopodobnie ostatnim stosunkowo ciepłym dniem tego roku, w którym można było paradować bez kilku warstw ubrań, tak więc z owego chwilowego ocieplenia w pełni skorzystałam i nawet połasiłam się na zdjęcia w samym t-shircie.
.

Trouble on my mind.

Zawsze unikałam połączeń różnych odcieni jeansu w jednej stylizacji. Skoro jeansowa góra, to dół gładki, najlepiej czarny i odwrotnie. Ale nikt mi przecież głowy nie urwie za jeansowe pomieszanie z poplątaniem. Zresztą w tak banalnej sprawie nikt nikomu krzywdy by nie wyrządził, co najwyżej dosadnie skomentował. Targnęłam się więc na ten niegdyś niegodziwy (estetycznie) czyn i chyba całkiem nieźle na tym wyszłam. A przynajmniej dobrze się w tym zestawie czułam, chociaż to chyba głównie za sprawą szortów, które pokazuję już zresztą zyliardowy raz. Miłość niestety. Cały ten denim przełamałam czernią, paskiem z kitką, chokerem i ćwiekowanymi loafersami.
.

I'm done being sad about all of this pointless stuff, man.

Choć kurtki typu varsity są obecne już nawet w sieciówkach, i to od dobrych paru sezonów, na moją pierwszą zdecydowałam się dopiero teraz. Choć nie, błąd. Poniosło mnie trochę. Pierwszą miałam jeszcze w gimnazjum i wszyscy mi jej zazdrościli. Teraz może być z tym różnie, bo to przecież żaden tam deficytowy towar. Ale do meritum. Dzisiejszy post powstał przy współpracy z marką H&M i jest częścią kampanii promującej kolekcję na jesień/zimę 2011. Podczas zakupów miałam do wyboru mnóstwo delikatnych, niezwykle kobiecych dodatków, jak to zwykle zresztą w H&M, jednak zdecydowałam się na dość minimalistyczną stylizację, której elementy są raczej unisexowe niż typowo dziewczęce. Wybrałam klasyczne czarne beanie, skórzane, bliźniacze bransoletki i wspomnianą kurtkę varsity- te zaś połączyłam z krótkim topem i spodniami z wysokim stanem. Efekt do wglądu poniżej. A w jednym z kolejnych postów czeka na Was niespodzianka od H&M.
.

Nothing is wrong if it feels good.

Nigdy nie byłam zagorzałą fanatyczką żywych, wyrazistych kolorów i wzorów typu boho, tribal, ethnic, czy też africa, jednak geometryczne motywy azteckie na tyle do mnie przemówiły, że nie dość, iż zagościły w mojej szafie, to jeszcze mają swoje kilka sekund na blogu, a to już celebracja najwyższego stopnia. Podobne printy i naleciałości można zresztą z łatwością odnaleźć w jesienno/zimowej kolekcji Isabel Marant, Diane Von Furstenberg, L.A.M.B, a nawet H&M (zwłaszcza na t-shirtach i torbach). Nie wiem jak Wy, ale ja chyba kupuję cały ten wzorzysty trend, byle w minimalistycznym wydaniu i bez dodatkowej, zbędnej pstrokacizny.
.
eXTReMe Tracker
 
© 2010 PaniEkscelencja | Powered by Blogger Template