Najsłodsze miejsce w mieście? Zdecydowanie Lody na patyku! Po długim spacerze, który rozpoczęliśmy w centrum, odnalezieniu odpowiednio brzydkiej ściany i wykonaniu większości zdjęć, udaliśmy się na ul. Lipową, do lodziarni, która smakiem ręcznie robionych lodów przenosi prosto w klimat dzieciństwa i urzeka fantazyjnym, minimalistycznym designem. Miejsce tuż po przekroczeniu progu emanuje kolorami, a wzrok przyciągają lodówki wypełnione lodami o przeróżnych kształtach, z różnymi polewami i posypkami. Ja tym razem skusiłam się na śmietankowe z różową polewą i orzeszkami arachidowymi, prawdziwa pychota.
Jeśli chodzi zaś o outfit, miałam na sobie między innymi kurtkę Unif (tak, wiem, opatrzony motyw flagi amerykańskiej, ale przekonał mnie jej krój, przetarcia oraz zdobiony przód), skórzane spodenki Mink Pink oraz kalosze z ćwiekami (Sarenza).
Jeśli chodzi zaś o outfit, miałam na sobie między innymi kurtkę Unif (tak, wiem, opatrzony motyw flagi amerykańskiej, ale przekonał mnie jej krój, przetarcia oraz zdobiony przód), skórzane spodenki Mink Pink oraz kalosze z ćwiekami (Sarenza).